Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /www.karppasja.pl/modules/mod_menu/helper.php on line 97

 

5 sierpnia wybraliśmy się [Piotr, Justyna, Marcel ,Ariel i Ania] na upragniony urlop.

 

 

 

 

 

 

 

 

Celem naszym było spędzić miło czas gdzieś nad wodą. Po przeszukaniu internetu, znaleźliśmy to czego szukaliśmy. Cisza spokój no i oczywiście ryby. Były to dwa domki położone nad brzegiem urokliwego jeziora Gubel w Niedamowie. Znajduje się ono w centrum Szwajcarii Kaszubskiej w okolicy Kościerzyny. http://www.lowiskoniedamowo.home.pl/

 

Po dotarciu na miejsce, nasze oczekiwania nas przerosły. Poczuliśmy się jak w raju!!!! Pierwszy rzut oka na wodę i wstępne wybranie miejscówek. Po miłym zapoznaniu właścicieli, wzięliśmy się za sondowanie dna i zanęcenie miejscówek kukurydzą i kulkami.

 

 

 

 

Po wywiezieniu zestawów ,czekaliśmy na pierwszy dźwięk sygnalizatora. Pod wieczór, pierwsze branie na moim kiju. Po doholowaniu ryby do pomosty okazało się że to leszcz.

 

 

Na drugie branie musieliśmy czekać aż do rana. Po zacięciu wiedziałem że to już nie leszcz tylko upragniony karp. Jego wielkość nie była może imponująca ale cieszyło mnie to że wybrana miejscówka jest trafiona.

 

 

Po kilku następnych godzinach wyciągnęliśmy jeszcze kilka leszczy co dało nam to do myślenia.

Postanowiliśmy miejscówki zasypać tylko kulkami a na włos dać nie jedną a dwie kulki.

 

 

To był strzał w dziesiątkę. Po wieczornym wywiezieniu zestawów na branie czekaliśmy zaledwie dziesięć minut, gdy odezwał się sygnalizator Marcela.

Po kilku minutowym holu karp ląduje w podbieraku.

 

 

 

Jest wielka radość z takiej ryby. Karp warzył 7,6kg. Ten wieczór napawał nas optymizmem, i też tak było. O pierwszej w nocy branie na Ariela wędce, po zacięciu następuje potężny odjazd ryby na drugą stronę jeziora. Żyłka z kołowrotka ubywała w zastraszającym tempie. Decyzja- wskakujemy do łódki i w tym momencie ryba się spina. Patrzymy na siebie i nie wierzymy jak mogło to się stać.

Ryba tym razem wygrała, ale my nie składamy broni. Wywozimy zestaw i czekamy. Po dwóch godzinach kolejne branie na Ariela wędce tym razem natychmiast wskakujemy do łódki.

Po kilku minutach w świetle naszych latarek ukazuje się piękny karp, który ląduje w podbieraku. Rano ważymy i robimy zdjęcia.

 

 

Waga pokazuje 5,600kg, a my wciąż rozmyślamy ile mogła ważyć ta poprzednia. Łapiemy jeszcze kilka niewielkich dwu,trzy kilogramowych karpi.

Dziękujemy gospodarzom za miłą gościnę i wracamy do domu z myślą że jeszcze tam wrócimy.

 

 

 

Pozdrawiam

Piotr Wielgosz

"No Kill"

 

{fcomments}