Wiosną tego roku a dokładniej z początkiem majówki wraz z kolegą Mateuszem podjęliśmy decyzję o dwudniowym wypadzie na ryby.
Zarówno ja, jak i on od lat jesteśmy członkami PZW i wędkujemy z mniejszymi lub większymi sukcesami. Wcześniej stosowane przez nas metody, głównie spławikowe nie dawały nam możliwości złapania większych okazów, więc postanowiliśmy coś zmienić. Podjęliśmy decyzję, że w sezonie 2013 nastawiamy się głównie na karpia, wędkując metodą gruntowo-włosową. Innym naszym celem, równie ważnym było zaszczepienie w sobie tegoż bakcyla zgodnie z zasadą Złów&Wypuść oraz zdobycie większej wiedzy i doświadczenia.
Nasza wiedza nt tej metody przyznam nie była dość szeroka o sprzęcie nie wspominając J, no ale od czegoś trzeba zacząć.. Na szczęście z pomocą przyszli klubowi koledzy służąc radą i doświadczeniem za co serdeczne podziękowania!
A więc, może trochę o wodzie - miejscówka dobrze wszystkim znana staw Augustowo. Postanowiliśmy, że zanęcimy dwa miejsca wcześniej wysondowane markerem, jedno płytsze drugie głębsze – kuku, kulki, itp. Po dwa zestawy na miejsce.
Pierwszego dnia siedząc od godzin popołudniowych nie udało się nic złowić, ale w sumie nie liczyliśmy na nic więcej jak doborowe towarzystwo i dobry klimat nocnej zasiadki..
Noc była chłodna i deszczowa ale bez efektów. Dopiero rankiem wypogodziło się. Kolejne godziny upływały w ciszy. Zaczynaliśmy już trochę wątpić w naszą wspólną misję ale jednocześnie zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, że nie zawsze są efekty, a cierpliwość niekiedy się opłaca.
Przy okazji odwiedził nas Darek, który obok też był na zasiadce z rodziną. Po krótkiej chwili rozmowy i wymianie wspólnych doświadczeń, dźwięk sygnalizatora u Mateusza, potężny odjazd i jest branie, Mateusz zacina i siedzi! Hmm.. czyżby kolega przyniósł nam szczęście ;) Ryba walczyła dzielnie, uciekając to w prawo i lewo. Już wiedzieliśmy, że nie jest to żaden przedszkolak. Na szczęście Mateusz zachował zimną krew do samego końca.
Na macie ląduje piękny karp, waga wskazała 5.30kg – uśmiech kolegi bezcenny J
Wspólna sesja z bohaterem zasiadki:
I co najważniejsze ryba wraca bezpiecznie do wody:
Wraz z Mateuszem mamy nadzieję, że za kilka lat ten sam okaz wróci do nas większy i silniejszy.
W tym dniu posiedzieliśmy jeszcze do wieczora, ale bez większych efektów. Posprzątaliśmy miejscówkę i w pełni zadowoleni wróciliśmy do domu - cel jaki sobie założyliśmy został osiągnięty, bo o to właśnie nam chodziło.. Od tego momentu w naszych głowach z każdym dniem zaczęły się rodzić nowe pomysły i chęci do kolejnych zasiadek…
W kolejnych miesiącach było ich jeszcze dobrych kilka, jak i kilka mniejszych karpi. Sezon 2013 możemy uznać za udany, poza tym że mogłoby być więcej większych karpi i wolnego czasu na realizowanie naszej pasji. Bieżący sezon dostarczył nam wiele nowych doświadczeń, które w przyszłym sezonie dadzą nam jeszcze większe chęci i motywację do realizacji wspólnych założonych celów.
Poniżej zamieszczam jeszcze kilka zdjęć z wypadów nad wodę:
Z pozdrowieniami
Patryk i Mateusz
C&R
{fcomment}