Wiosenne karpiowanie (stukadełko)...
- Tegoroczna wiosna przyszła nieco szybciej niż zwykle, co pobudziło nas karpiarzy do wcześniejszych wypraw na nasze ukochane karpie. Postanowiliśmy wybrać się z Marcelem i Bartkiem na niewielką gliniankę. Po przybyciu na miejsce pierwszym krokiem, który zrobiliśmy to spacer dookoła glinianki w celu rozpoznania wody. Ku naszemu zdziwieniu zielsko wcale nie opadło na dno a tylko obniżyło się o jakieś 20 cm poniżej lustra wody.
- Był słoneczny dzień więc postanowiliśmy szukać naszych miejscówek w najbardziej nasłonecznionej części zbiornika. Typując miejsca, sugerowaliśmy się również temperaturą wody jak i głębokością. O dziwo najcieplejszym miejscem okazało się miejsce na środku glinianki z głębokością 2.1m w tym miejscu woda miała temperaturę 9.8/ 9.9 stopnia. Właśnie tam zaczęliśmy szukać naszych miejscówek. Mieliśmy ze sobą wizjer , echosondę i stukadełko, co znacznie ułatwiło nam zadanie, tak naprawdę to niezbędne narzędzia, żeby stosunkowo szybko poszukać na nieznanej wodzie miejscówkę.
STUKADEŁKO
- - jest to nieodzowna część mojego ekwipunku. Ma bardzo prostą budowę, ale jest niezastąpione, kiedy szukamy miejscówek w podwodnym zielsku, lub tuż na skraju. Stukając nim o dno możemy szybko określić czy na dnie nie zalegają jakiekolwiek rośliny, gdyż cztery ramiona które są wkręcone w ołów haczą najdrobniejsze nawet rośliny. Mimo posiadania echosondy sprawdzam jeszcze miejsce stukadełkiem, wtedy wiem że miejsce które wybrałem jest stuprocentowe.
- Znaleźliśmy dwa niewielkie placyki wśród bujnej roślinności. Bartek znalazł jeszcze jedno miejsce w bliskiej odległości od trzcin o głębokości 1.5m, w którym temperatura wody miała 9.7 C'. Ja natomiast jako drugie miejsce wybrałem najgłębszą część zbiornika(3.2m) z licznymi górkami i dołkami pozostałymi po wydobyciu gliny przez koparkę. Woda w tym miejscu była najchłodniejsza i wynosiła 9.6C'. Noc zapowiadała się zimna, więc liczyłem że ryby z płytszych miejsc mogą tu spłynąć, co przyniesie mi branie. Miałem więc obstawione dwa warianty miejsce płytsze z cieplejszą wodą, wśród podwodnych roślin i głębsze miejsce z zimniejszą wodą. Na każdą miejscówkę wrzuciliśmy od 10-15 kulek własnej roboty. Każdy zestaw był podpięty małą PVA z pokruszonymi kulkami. Teraz pozostało tylko czekać na branie.
- W nocy około godziny czwartej rozległ się najbardziej miły dźwięk jaki znam, dźwięk naszego sygnalizatora. Po kilku minutach mogliśmy cieszyć się upragnionym karpiem. Ryba wzięła z miejscówki o najcieplejszej wodzi, która w dzień miała 9,9 stopia. Karp może nie był największych rozmiarów, ale wytypowanie dobrej miejscówki okazało się kluczem do sukcesu. Cieszyło mnie również to, że wziął na kulkę, którą dopracowywałem przez okres zimowy.
- Czasami warto poświęcić trochę więcej czasu na poszukanie odpowiedniego miejsca, w której chcemy łowić. Nam to zajęło niespełna 2 godziny. Jak widać nie był to zmarnowany czas.
- Pozdrawiam wszystkich po kiju i do zobaczenia nad wodą.
- Piotr Wielgosz
- Zawsze ,,No Kill”
{fcomment}