Paweł M. – moja przygoda z łowienie zaczęła się bardzo dawno temu, ale miała całkowicie inny wymiar niż dzisiaj. Moją pierwszą wędką był „bambus” z kawałkiem żyłki, gęsim piórem i haczykiem, a przynętą, która była dla mnie w tamtych czasach tą najlepszą, było zwykłe ciasto, ale wtedy miałem jakieś 6-7lat.
Po długiej przerwie kilka lat temu w 2008 roku moja przygoda zaczęła się ponownie. Wtedy był to koszyczek, kukurydza i łowisko komercyjne w Sączkowie. Tam razem ze znajomym łowiliśmy pierwsze karpie, jednak wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co to jest „karpiowanie”. Nie wiedzieliśmy również jak należy traktować złowione ryby, ale o tym nie warto pisać. Do dzisiaj dużo się zmieniło, jednak cały czas się uczę i staram się postępować na wzór tak zwanego „karpiarza”. Staram się żeby zawsze na moim wyposażeniu była mata karpiowa, duży podbierak i oczywiście aparat fotograficzny, żeby uwiecznić swoje okazy zanim zwrócę im wolność. No i oczywiście zawsze „No Kill”
{fcomment}