Glinianki Cd... Darek I Maciej
Sobota 04.05.2013 to kolejna nocka spędzona na gliniankach. Z Maciejem spotykam się punktualnie o 15 na drodze dojazdowej do stawów. Chcąc przechytrzyć starszych mieszkańców tej wody postanowiliśmy kilka dni prędzej zanęcić łowisko. Ja postawiłem na nęcenie dywanowe kulkami 20mm użyłem do tego kobry. Maciej bił kolejne rekordy odległości w rzucie rakietą kto tego nie widział niech żałuje. Stając nad wodą wspominamy przeżycia z minionej soboty. Przez wzgląd na bezpieczeństwo ustalamy ze do każdego brania wstajemy razem, rozmoczona glina jest bardzo śliska i przy emocjach towarzyszących holowaniu karpia nie trudno o wypadek, łatwiej też będzie w dwóch płynąć pontonem .Zestawy wywozimy na dwie sprawdzone miejscówki mój drugi zestaw kładę w głębokim dołku na małym stawie Maciej poświęca się i szuka czegoś nowego, po pół godziny znajduje typowe książkowe miejsce pod krzakiem czysty plac wielkości 70 cm na 70 cm liczymy, że tam właśnie złowimy największą rybe. Odwiedza nas mnóstwo gości słyszymy też głosy podziwu dla nas za zaangażowanie jakie wkładamy w łowienie karpi na tych stawach. Przychodzi czas na kolacje moja żona szykuje coś dobrego na grillu, a my robimy zapasowe zestawy na noc i w tym czasie słyszę krótki dźwięk na centralce, zacinam i czuje rybę.
Zgodnie z ustaleniami do pontonu wsiadamy razem, ja skupiam się na holowaniu, a Maciej ze spokojem wiosłuje w kierunku gdzie zaparkował karp.
Po kilku minutach walki w zaroślach udaje mi się go podebrać. Po raz kolejny czujemy to wspaniałe uczucie mamy karpia z dzikiej wody.
Radość jest tym większa ze branie było już o 18 wiec co dopiero będzie działo się w nocy.
W towarzystwie rodziny i znajomych miło spędzamy wieczór. Niestety do rana mieliśmy tylko jedno branie, karp pewnie stary cwaniak wiedział jak sobie poradzić by pozbyć się haczyka .Zaraz po braniu zaparkował w zielsku i nie dał mi żadnych szans. Zerwałem zestaw ale nie byłem zdziwiony ,bo takie właśnie są karpie z glinianek uczą pokory. Gdy tylko pomyślisz że jesteś lepszy od nich to natychmiast utrą ci nosa. I za to właśnie je lubię. Rano zwijamy się i patrząc na wodę mamy świadomość ze każda kolejna wyprawa będzie jeszcze trudniejsza, ponieważ szybko rosnąca roślinność na pewno nie ułatwi nam zadania.
Darek Kliks
{fcomment}